Najnowsze wpisy


Tak stać nad przepaścią, tak w przepaść...
09 stycznia 2019, 13:53

...chciałabym usiąść i porozmawiać, chciałabym żebyś zobaczyła ile we mnie jest przepaści... 

Dam Ci moje oczy, byś na chwilę zobaczyła tą krawędź na której stoję. Dałabym Ci moje noce, lęk, bezsilność. 

I ten ból, że muszę tu być bo iść nie ma gdzie i jak... 

To ja Twoja córka, dwie ręce, głowa, dwie nogi, dwoje oczu. To ja, taka bezbarwna, bezsensowna, nie taka jaką byś chciała. Taka jestem. To nie Ty mnie taką urodziłaś, to ja siebie tak popsułam. Zrobiłam z siebie kruche szkło, za kruche byś mogła mnie... 

Codziennie dźwiam siebie,zmuszam się do każdego dnia, codziennie jestem coraz cięższa, jakbym z każdym kolejnym dniem ołowiana była bardziej. 

Mamo... 

Dałaś mi życie, nie idealne, nie codziennie jedwabne... 

A ja dziś trzymam w rękach cierń. 

...chciałabym usiąść i porozmawiać, może gdybyś zobaczyła jak bardzo nie chcę żyć, byłabyś ze mnie dumna, że jeszcze ciągle tu jestem...

Matka, nieżona, kochanka
15 grudnia 2018, 20:28

...ile razy w myślach pakowałaś walizki? W drogę do nikąd, z miejsca do którego zmuszają Cię wszyscy? 

Ja te walizki pakuję codziennie, zamykam oczy i jestem znów szczęśliwa, młoda, zakochana, kochana, potrzebna. Codziennie. Podróż bez sensu z bezsensu. Bezsens to tu, gdzie mijam każdego dnia te same historie. 

Kochałam tylko raz, raz jeden prawdziwie. Tyle, że gdzieś w pewnym momencie dałam z siebie za mało i szczęście poszło kochać gdzie indziej. Dzisiaj już nie kocham. Nie potrafię. Może nie chcę... Nie wierzę już w miłość i w drugiego człowieka. W siebie też już nie wierzę. Spisałam siebie na straty, tak jak zrobili to inni. Zawiodłam najbliższych całą swoją osobą. 

Mama... 

Matka, nieżona, kochanka
11 grudnia 2018, 22:22

...u Boga nie ma alibi...

Wbrew temu co zawarte w tytule, nie to nie wpis religijny, choć może powinien taki być. Może gdybym była bardziej związana z tym co napisane jest w Biblii a nie tym co w poradnikach o rozpadzie związków to dzisiaj byłabym szczęśliwa, albo potrafiła sobie wszystko Słowem Świętym wytłumaczyć i myśleć, że tak wygląda szczęście...

Ja jednak jestem tymi poradnikami. Tymi nieszczęsnymi poradnikami dla biednych nieszczęśliwych kobiet, które biegną do księgarni jak po zbawienie, wierząc, że to będzie antybiotyk na związek. Tymczasem efekt jest taki, że poradniki lądują na półce jako ozdoba i wizytówka dla znajomych, że czyta się mądre rzeczy. 

Ja nie biegam do księgarni, nie czytam porad w internecie. Ja się poddałam. Chociaż nie! Ja przestałam walczyć - lepiej brzmi. Niby to samo a jak zmienia obraz. 

Sama nie wiem kiedy, ale moment chyba nie jest ważny, bo co to zmieni, jeśli znajdę tą chwilę w której przestałam być zgodna z sumieniem. Nic. 

Wyniosłam z domu kilogramy wartości, którymi nauczona byłam od małego się kierować. Najwazniejsza z nich to tak, że rodzina ma być na pierwszym miejscu, co by się nie działo, dla rodziny mam się poświęcić cała. Tylko nikt nie wytłumaczył mi co tak naprawdę jest rodziną. Czy rodzina jest wtedy gdy jesteś szczęśliwa? Czy rodzina może cię zranić? Czy rodzina sprawia że nagle stajesz się nikim, aż sama dla siebie przestajesz znaczyć cokolwiek. Gdzie zaczyna się i gdzie kończy rodzina?