Matka, nieżona, kochanka


11 grudnia 2018, 22:22

...u Boga nie ma alibi...

Wbrew temu co zawarte w tytule, nie to nie wpis religijny, choć może powinien taki być. Może gdybym była bardziej związana z tym co napisane jest w Biblii a nie tym co w poradnikach o rozpadzie związków to dzisiaj byłabym szczęśliwa, albo potrafiła sobie wszystko Słowem Świętym wytłumaczyć i myśleć, że tak wygląda szczęście...

Ja jednak jestem tymi poradnikami. Tymi nieszczęsnymi poradnikami dla biednych nieszczęśliwych kobiet, które biegną do księgarni jak po zbawienie, wierząc, że to będzie antybiotyk na związek. Tymczasem efekt jest taki, że poradniki lądują na półce jako ozdoba i wizytówka dla znajomych, że czyta się mądre rzeczy. 

Ja nie biegam do księgarni, nie czytam porad w internecie. Ja się poddałam. Chociaż nie! Ja przestałam walczyć - lepiej brzmi. Niby to samo a jak zmienia obraz. 

Sama nie wiem kiedy, ale moment chyba nie jest ważny, bo co to zmieni, jeśli znajdę tą chwilę w której przestałam być zgodna z sumieniem. Nic. 

Wyniosłam z domu kilogramy wartości, którymi nauczona byłam od małego się kierować. Najwazniejsza z nich to tak, że rodzina ma być na pierwszym miejscu, co by się nie działo, dla rodziny mam się poświęcić cała. Tylko nikt nie wytłumaczył mi co tak naprawdę jest rodziną. Czy rodzina jest wtedy gdy jesteś szczęśliwa? Czy rodzina może cię zranić? Czy rodzina sprawia że nagle stajesz się nikim, aż sama dla siebie przestajesz znaczyć cokolwiek. Gdzie zaczyna się i gdzie kończy rodzina? 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz